Hope
Kilka godzin później
Dziewczyna wciąż nie mogła się uspokoić. Kiedy rudowłosa zapytała ją o jej matkę, to pierwszy raz od bardzo długiego czasu straciła panowanie nad sobą. Przez długi czas, o niej nie myślała. Teresa Grey była dla niej zamglonym wspomnieniem, kimś o kim nie chciała pamiętać, osobą której nie chciała nigdy więcej zobaczyć ani nawet o niej słyszeć. Jej matka ją zostawiła, skazała ją na wieczne życie pełne smutku i śmierci najbliższych. Kiedy ostatnim razem o niej pomyślała to nic dobrego to nie przyniosło, więc postanowiła już tego nie robić. Lecz Clary nie mogła o tym wiedzieć nikt nie mógł. Hope siedziała nad jeziorem i ocierała łzy. Słyszała świerszcze, łagodny szum wody i cichutką pieśń wiatru. Na dworze zapanował zmrok, zrobiło się dość chłodno, lecz jej to nie przeszkadzało, przywykła do zimna. Wstała i zaczęła iść po brzegu jeziora, kiedy przeszła już kawałek usłyszała cichutkie kwakwa. Ruszyła w stronę z której dobiegał dźwięk, jednak nie uszła daleko, ponieważ jej noga znalazła się w sidłach. Wydała z siebie zduszony krzyk i upadła. Z jej nogą było źle czuła jak lepka krew wydostaje się z zmiażdżonej nogi. Miała ochotę wrzeszczeć na całe gardło, lecz nie miała siły. Kiedy już nie bardzo mogła myśleć zobaczyła, że z trzciny wychodzą trzy kaczki. Mimowolnie się uśmiechnęła i ostatnią rzeczą o której pomyślała było wspomnienie jak razem z ojcem wiele lat temu zakładała tę pułapkę na kaczki. W tedy myślała, że to głupota i w cale nie chciała mu w tym pomagać, lecz wytłumaczył jej że to kaczki są krwiożerczymi potworami i ich zadaniem jest pozbyć się ich z ziemi. Na to wspomnienie pomimo okropnego bólu uśmiechnęła się, a potem nastała ciemność.
***
Clary
Rudowłosej okropnie było przykro, że zdenerwowała dziewczynę. Lecz nie miała pojęcia, że Tessa dla brunetki to drażliwy temat. Na dodatek Jace wściekał się, że wysłali go w to miejsce nie sprawdzając czy ktoś tu jest. Chłopak naprawdę chciał zostać sam z Clary. Jednak ona nie mogła przestać myśleć o scenie która miała miejsce kilka godzin temu. Tak się denerwowała, że kiedy minęła szósta godzina nieobecności Hope w posiadłości, to dosłownie wyciągnęła Jace'a za uszy z domu. Mógł narzekać ile wlezie, ale wszyscy wiedzą, że z jego dziewczyną niema żartów. Teraz metr po metrze przeszukiwali posiadłość. Po pół godziny znaleźli się pod jakimś domem. Clary domyśliła się, że jest to dom dozorcy, więc zapukała. Drzwi otworzyła im starsza pani.
- Dobry wieczór, czy pani przypadkiem nie widziała tu gdzieś Hope?- zapytała zakładając, że się znają.
- Dzieci niestety nie widziałam jej od wczoraj.- odpowiedziała staruszka z życzliwym uśmiechem.- A coś się stało?-spytała się widząc zatroskaną minę dziewczyny.
- Zadałam niewłaściwe pytanie i się troszeczkę zdenerwowała.- wyjaśniła.
- A mogę wiedzieć jakie to pytanie?
- Moja dziewczyna zapytała ją o moją babkę, a jej matkę.- wyjaśnił niechętnie Jace.
- Tak to faktycznie drażliwy temat.- powiedziała lekko zaskoczona.
- Wie może pani gdzie możemy ją znaleźć?
- Nie pani tylko Olivia, a dla przyjaciół Liv.-uśmiechnęła się.
- Więc Liv gdzie możemy znaleźć Hope?- zapytał zniecierpliwiony Jace.
- Nad jeziorem,- odpowiedziała.
- To my lepiej pójdziemy jej poszukać.- oznajmił Jace i wypchał Clary na drogę.
Dziewczyna zdążyła tylko posłać przepraszający uśmiech kobiecie, ponieważ miłość jej życia nie miała zamiaru słuchać paplaniny dwóch kobiet. Ruszyli w kierunku jeziora, Clary zrobiło się zimno, więc jej chłopak łaskawie oddał jej swoją kurtkę. Przez piętnaście minut szli przez las, po tym czasie doszli do jeziora. Naprawdę przeogromnego jeziora. Jace zaklął pod nosem, Clary też nie było do śmiechu jednak szli przed siebie. Po jakimś czasie usłyszeli dźwięk który wydają kaczki, na co Jace w pierwszej chwili zrobił kilka kroków do tyłu. Jednak zaraz zaczął udawać chojraka i poszedł dalej, choć już nie tak pewnie. Z każdym krokiem słyszeli kwakanie kaczek coraz wyraźniej. Po kilkunastu minutach zobaczyli, że jakaś postać leży na ziemi, więc bez chwili wahania ruszyli pędem w tamtą stronę. Tą postacią okazała się Hope. Dziewczyna była blada jak ściana. Jej oddech był okropnie płytki. Zauważyli, że noga dziewczyny jest zmasakrowana przez pułapkę. Jace pewnym ruchem przeciął sidła. Następie nałożył jej iratze, a później porwał ją na ręce i razem z Clary ruszyli do domu. Nie wiedzieli, że nie byli sami. Ktoś ich obserwował, ktoś kto już miał pomóc przepięknej dziewczynie, ale zjawienie się jej przyjaciół mu w tym przeszkodziło. Jednak ten ktoś, od teraz zawsze będzie blisko, będzie obserwował.