czwartek, 5 maja 2016

Rozdział 4

Jace
Chłopak naprawdę się przestraszył. Nie wiedział co ma robić. Jego dziewczyna tak samo nie miała pojęcia, w jaki sposób mogą pomóc Hope. Szybko szli do domu. Było już strasznie ciemno, więc musieli uważać gdzie stawiają nogi. Kiedy zaczęli się zbliżać do posiadłości, to przyspieszył kroku. Pędem wpadli do posiadłości. Jace położył dziewczynę na kanapie. Clary sprawdziła w jakim stanie jest noga Hope. Z rany nic już nie leciało, poszarpane mięśnie zasklepiły się. Lecz noga nie wyglądała dobrze. Wciąż miała nienaturalny kształt, a kości z pewnością były z trzaskane. Na szczęście oddech wynormował się, a puls był silny. Jednak aby dziewczyna doszła do siebie, była potrzebna pomoc czarownika.  Blondyn stwierdził, że najlepiej będzie wrócić do  domu.
- Jesteś pewny?- zapytała spoglądając na dziewczynę.
- Tak będzie najlepiej. Wezwiemy Magnusa, on się wszystkim zajmie.- stwierdził.
- A jeśli tam będzie Tessa? 
- Nic na to nie poradzimy, teraz najważniejsze jest, aby udzielić jej pomocy.
- Ale...
- Później będzie się na nas wściekać, teraz liczy się każda minuta.
- Dobrze.-zgodziła się w końcu.
- No to leć otwierać portal kobieto.
Clary posłał mu zawistny uśmiech, ale bez słowa ruszyła do holu. Wyciągnęła stele i narysowała odpowiednią runę. Kiedy brama była już gotowa, zawołała swojego chłopaka. Blondyn zjawił się, już po chwili, miał w ramionach bezwładne ciało dziewczyny. Przeszli przez portal. Znaleźli się w instytucie. Jace zaniósł Hope do sypialni obok jego pokoju. Clary natomiast pobiegła wezwać Magnusa.

*** 

Clary
Dziewczyna szybkim tempem zamierzała do gabinetu Marysi. Prawie potknęła się o dywan, lecz nie poddawaj się. Kiedy w końcu dotarła do pomieszczenia, wpadła do niego niczym huragan. Kobieta która przeglądała papiery przestraszyła się. 
- Clary na Boga, czy ty chcesz zabawić mnie zawału?.-zapytała zdenerwowana. 
- Oczywiście, że nie.-zapewniła.
- Zaraz zaraz, czy ty aby przypadkiem nie miałaś, być w Walii?-zdenerwowała się i zaczęła wypatrywać kogoś.
- Uprzedzam pytanie z Jace'm wszystko Ok.
- Dzięki Bogu.-odetchnęła z ulgą.
- Ale...
- Wiedziałam, że coś się stało. Jesteś w ciąży prawda?- zapytała a dziewczynę w prost zatkało.
- Nie, nie i jeszcze raz nie.- powiedziała w końcu.- Trzeba wezwać Magnusa, bo przywieźliśmy kogoś, kto potrzebuje pomocy. 
- Kogo?
- Nie pytaj tylko wezwij go.
- Dobrze.
***


Hope
Czarownik już od dwóch godzin zajmował się dziewczyną. Używał najlepszych olejków, mikstur oraz zaklęć. Kiedy noga Hope wyglądała normalnie i wszystko było z nią już dobrze czarownik powinien odetchnąć z ulgą. Jednak tak się nie stało, ponieważ dziewczyna się nie budziła. Szukał sposobu, aby ją obudzić, lecz wszystkie próby skończyły się klęską. Po jakimś czasie, zdał siebie sprawię, że coś musi być w jej krwiobiegu. Sprawdził to natychmiast, oczywiście okazało się, że miał rację. Szybko zajął się miksturą, która miała pomoc dziewczynie. Kiedy napar był już gotowy, podał go jej, a toksyna zaczęła opuszczać jej ciało. Mimo, ze nie obudziła się od razu czarownik wiedział, ze teraz będzie już dobrze.

2 komentarze: