niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 6

Magnus


Czarownik czekał na swoją przyjaciółkę. Nie mógł jej nie powiedzieć, że jej córka żyje. Wiele lat temu przysięgli, ze nigdy nie będą się oszukiwać. Poza tym Tessa była jego najlepszą przyjaciółką. To jej zawsze ufał, pocieszał ją. To on był z nią, kiedy Will umarł. Rozumiał dlaczego odeszła w tedy od rodziny. Przeżyła śmierć osoby którą kochała nad życie. Czarownik wiedział, że była tym beznadziejnym przypadkiem który kocha tylko raz w życiu. Kiedy Will umarł, nie chciała już żyć, więc naprawdę rozumiał dla czego nie chciała patrzeć jak jej dzieci robią się starsze od niej, ani ja umierają. Z resztą był przy niej, kiedy otrzymała wiadomość o śmierci syna. Było z nią w tedy źle. Upili się w tedy, a ona ciągle mówiła jaki James był malutki kiedy się urodził. Piętnaście lat później dostała wiadomość, że jej córka nie żyje. Mogli się domyśleć, że Hope jest inna. Nie dostali informacji o jej śmierci. Może jego przyjaciółka miała nadzieję, że ona żyje. Wciąż nie osiągnęła wieku, którego ludzie nie dorzywają. Teraz już miał pewność. Poznał Hope po jej niebieskich oczach. Odziedziczyła je po Willu. Chociaż rozumiał Tessę, także rozumiał Hope. Była dzieckiem kiedy straciła rodziców. Czarownika wyrwały z zamyślenia, kroki dochodzące z korytarza. Był w instytucie, więc tu wezwał Tessę. Po chwili pojawiła się.


- Witaj przyjacielu.- powiedziała przytulając Magnusa.


- Witaj kochana.


- Co się stało? Coś z Jace'm?- zapytała po prostu.


- Czemu zakładasz, że coś się stało?


- Przyjacielu, czy gdyby nic się nie stało, to byś kazał mi przyjeżdżać tu w trybie pilnym?


- Może trochę przesadziłem.


- Wiem chcesz oświadczyć się Alecowi.- powiedziała w końcu.


- Nie, nie, no może nie teraz.- oznajmił.


- Więc co się stało?- zapytała.


- Pamiętasz jak kiedyś, obiecaliśmy sobie mówić sobie wszystko i nie kłamać .- zaczął.


- Jasne, że tak. To co chciałeś mi powiedzieć?


- No bo wiesz, jest taka sprawa. To jest dość dziwne, i nieprawdopodobne, ale jednak prawdziwe. Nie do końca wiem jak to możliwe, ale tak jest. To ciężka sprawa...- mówił i pewnie mówił by dalej, gdyby nie dziewczyna która weszła do pokoju.


***



Hope



Dziewczyna siedziała w pokoju i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Wiedziała, że czarownik sprowadzi jej matkę. Był jej przyjacielem. Kiedy dostawała już bzika, od samego patrzenia się na ściane, postanowiła wyjść z pokoju. Ruszyła w kierunku sypialni Clary. Zapukała, ale nikogo nie było. No tak, pomyślała po chwili, przecież dziewczyna mówiła jej, że idą z Jace'm na kolacje do jej mamy. Hope w sumie też zgłodniała, więc poszła do kuchni. Zjadła posiłek i chciała wracać do pokoju, kiedy w salonie zobaczyła ją. Jej matka przytulała Magnusa. Rozmawiali, aż w końcu czarownik chciał powiedzieć o mnie. Jednak mu to nie szło. Nie wytrzymałam i weszłam do tego pokoju.


- Magnusowi chodzi o mnie.-oznajmiła.


- Hope?- wyszeptałała kobieta i padła jak dług.


Magnus podszedł do niej i podniósł ją z podłogi. Następnie położy ją na kanapie.


- No i co narobiłaś?!


- Ja przecież to ty, chciałeś jej powiedzieć i coś ci się nie udało.


- Charakterek to ty masz po ojcu.

- No co ty.

Rozdział nie sprawdzony.

5 kom next

3 komentarze: